7 wrz 2016

Rozdział 3: Droga wśród gwiazd

 Droga J.
Pamiętasz kiedy pierwszy raz poznałaś Albusa? Wpadłaś wtedy na niego w drodze na Zaklęcia. Al zawsze wzbudzał w ludziach dziwne uczucia. Wybuchowy, dość ekscentryczny, czasami ciężki w obyciu. To Scorpius był zawsze tym, który miał więcej oleju w głowie i potrafił załagodzić każdą sytuację oraz ściągnąć Rose z łóżka. Co każdy dobrze wie, że Rosie jest tak samo mądra jak i leniwa.
Myślę, że powinnaś dowiedzieć się co działo się w tym okresie u Albusa. To jedyne za co mam do ciebie pretensje. Mojemu bratu łamano serce zbyt wiele razy. Poczucie winy zabijało go od środka.

Albus siedział z kubkiem gorącej czekolady w dłoniach. Naprzeciwko niego Scorpius lustrował go zmartwionym spojrzeniem. Przyjaciele milczeli, popijając swoje napoje, żadne z nich nie chciało przerywać ciszy. Zbyt wiele niewypowiedzianych słów zawisło między nimi w powietrzu.
- Al – zaczął powoli blondyn nachylając się nad stołem. Jego zatroskany głos skłonił Pottera do spojrzenia w oczy swojemu najlepszemu przyjacielowi – Po prostu ze mną porozmawiaj. Powiedz jak mam ci pomóc, bo ja już nie wiem co mam robić.
- Zostawienie mnie w spokoju brzmi jak kusząca propozycja.
Scorpius parsknął śmiechem i z westchnieniem opadł na oparcie krzesła.
            - Wybacz przyjacielu, ale to nie wchodzi w grę.
Cisza nigdy nie stanowiła dla nich problemu, aż do teraz. Teraz ciążyła nad nimi i osiadała gdzieś, w głębi duszy.
            - Lily sobie poradzi. Gdziekolwiek jest, wiem, że sobie poradzi. Żałuje tylko, że musi przechodzić przez to całkiem sama.
            - Zawsze miała swoje sposoby na radzenie sobie z problemami. I zdecydowanie lepiej mierzyła się z przeciwnościami losu niż ty.
            Albus uśmiechnął się smutno i upił łyka czekolady. Jego przyjaciel miał dużo racji w swoich słowach. Kiedy byli w Hogwarcie, to Scorpius był tym, który zawsze wyciągał go z kłopotów. Pewnie, gdyby nie on, to nie udałoby mu się przetrwać pierwszego roku.
            - Przepraszam – powiedział po chwili Albus patrząc na Malfoya – Za bycie tak chujowym przyjacielem. Za pieprzenie każdej sprawy po kolei. Za to, że cię zaniedbałem i nie dawałem dojść do głosu. Byłem tak kurwa skupiony na sobie.
            Scorpius zmrużył oczy w konsternacji, oblizał wagi w zastanowieniu i pokręcił lekko głową, mówiąc:
            - Al, ja nie do końca rozumiem, co masz na myśli.
            - Przestań pieprzyć – odpowiedział mu drugi mężczyzna i gwałtownie wstał od stołu. – Wiesz doskonale o co mi chodzi. Zawiodłem cię.
            Scorpius wstał z krzesła i staną naprzeciwko Albusa nie do końca rozumiejąc kierunek w jakim potoczyła się ich rozmowa - Jeśli czujesz się winny, że ona…
            - Tu nie chodzi o nią! Tu nigdy o nią nie chodziło Scorpiusie. Byłem tak cholernie głupi. – Potter zakrył sobie twarz dłońmi i wziął głęboki oddech. Powoli zwrócił głowę w stronę swojego przyjaciela – Chciałem to skończyć dużo wcześniej, ale brak mi było odwagi. Jak całe moje życie generalnie mówiąc. I po wszystkim czułem się jak skończony chuj, bo mi ulżyło. Może rzeczywiście mam w sobie to co najgorsze ze Ślizgona.
            - Al-
            - Ale zraniłem ją i wykorzystałem. Wykorzystałam by wygładzić swoje życie, wiesz? Myślałem, że może z nią wreszcie wszystko się ułoży. Że w jakiś cudowny sposób mnie uratuje. Zakochałem się w niej jak miałem siedemnaście lat i myślałem, że może powianiem spędzić z nią resztę życia, bo myślałem, że może dzięki temu będę bardziej podobnych do nich.
            - Bo twoi rodzice-
            - Moi rodzice, moi wujkowie, moi dziadkowe. Każdy z nich poślubił swoją szkolną miłość i może dlatego czasami są wszyscy ze sobą tak bardzo nieszczęśliwi. A ja znowu chciałem się wpasować Scorp. Chciałem być tym synem wybrańca nawet jeśli minęło już tyle lat od tych wydarzeń. Wszyscy zawsze uważali pokładali we mnie największe nadzieje, a ja zawiodłem ich na każdej możliwej płaszczyźnie. James gra w Quidditcha, Lily jest aurorem, a ja? Zmieniałem pracę praktycznie co kwartał, pracowałem nawet w mugolskich zawodach! I nie ukrywajmy, pomysł otwarcia klubu nocnego niezbyt spodobał się matce. Do tego te wszystkie artykuły o moich problemach przez ostatni rok? To doprowadzało ojca do szału. No i wszcząłem bójkę w mugolskim barzem, prawie wyjawiłem sekret czarodziejów i byłem o krok od Azkabanu!
            Scorpius patrzył zatroskanym wzrokiem na swojego przyjaciela. Ze zrezygnowaniem oparł się o blat stołu i potarł kolana dłońmi w geście podenerwowania.
            - Wiesz przecież, że te rzeczy nigdy nie miały dla mnie znaczenia-
            - Właśnie-
            - Nie przerywaj mi – powiedział Scorpius ostrzejszym tonem. Tonem po którym Albus wiedział, że powinien się zamknąć – Wiem, że życie z nazwiskiem Potter nie mogło być łatwe. I Al, popełniłeś mnóstwo błędów, ale umiesz się do nich przyznać i zawsze wyciągasz wnioski. Gdy chcesz coś osiągnąć, jesteś nie do powstrzymania. Masz rację, trochę się ostatnio pogubiłeś, ale nikt nie mówił, że zawsze będzie łatwo. Jeszcze masz czas, by dowiedzieć się, co tak naprawdę chcesz robić w życiu.
             - Dlaczego – zaczął powoli Albus spoglądając prosto w szare tęczówki przyjaciela – Ty ze wszystkich ludzi jesteś zawsze pierwszy do przebaczenia mi?
Scorpius spuścił głowę i wziął głęboki oddech, a potem podniósł spojrzenie znowu na przyjaciela i gdy już chciał coś powiedzieć, to Albus mu przerwał słowami:
            - Skłamałem, kiedy na szóstym roku powiedziałem, że wcale mi się nie podobało. – Zapadła cisza, w której było słychać tylko głośne tykanie zegara, a każdy z mężczyzn bał się nawet odetchnąć – To był najlepszy pocałunek w moim życiu, a ja byłem cholernym tchórzem. Zraniłem cię, bo bałem się tego co może się zdarzyć jeśli cię wtedy nie odepchnę. Bałem się, że nie byłem gotowy na to. Na nas. Scorpiusie Malfoy zakochiwałem się w tobie od momentu w którym spojrzałeś na mnie podczas naszej pierwszej nocy w Hogwarcie i z uśmiechem powiedziałeś, że na pewno zostaniemy przyjaciółmi. I zakochiwałem się w tobie za każdym razem gdy znosiłeś moje humoru, albo gdy na mnie krzyczałeś próbując przemówić mi do rozumu. Oraz gdy robiłeś najlepszą na święcie gorącą czekoladę i pozwalałeś przytulać się do siebie w nocy, gdy nie mogłem spać. Przez lata nie sądziłem, że sam odnajdę miłość która zwali mnie z nóg. Oczywiście, że ją odnalazłem tylko przegapiłem ten cholerny moment. I potem próbowałem szukać tej miłości gdzieś indziej. Próbowałem znaleźć ten perfekcyjny pocałunek, ale nic nie mogło się równać tej nocy pod gwiazdami na boisku Quidditcha. Nie wiem jak mogłem się łudzić, że ktokolwiek mógłby dorównać tobie, Scorpiusie.
Wargi Ala drgały, gdy wreszcie odważył się spojrzeć na Scorpiusa. Scorpiusa, który miał na sobie ciemne mugolskie jeanse i bordowy sweter, który naciągał aż na same palce. Jego blond włosy były jak zwykle w nieładzie, a szare oczy świeciły się dziwnym blaskiem. Dla Albusa Scorpius zawsze był piękny, nawet przez lata, gdy udawał, ze tego nie widzi. Zwracał uwagę na każdy najdrobniejszy szczegół, na piegi wokoło nosa, czy na delikatną zmarszczkę na czole gdy się denerwował. Czy na uśmiech, który był w stanie obudzić gwiazdy.
Albus nie wiedział co robi. Kiedy zrobił powoli jeden krok, a potem drugi w stronę swojego przyjaciela, nie puszczając spojrzenia jego szarych oczu.
- Nikt nie może mnie uratować – powiedział szeptem, gdy ich twarze dzieliły milimetry. Scorpius zawsze był parę centymetrów wyższy, jednak opierając się teraz o stół ich wzrost się wyrównał.  – Ale tylko dzięki tobie wierzę, że mogę sam siebie uratować. Tylko dzięki tobie wiem że warto.
Tym razem to Albus wykonał pierwszy krok. Nigdy zapomniał tego pocałunku pod gwiazdami. Pamiętał strach jaki dostrzegł wtedy w oczach Scorpiusa. Pamiętał swoje serce, które gnało zdecydowanie zbyt szybko. Pamiętał też, że zawsze kiedy nie mógł zasnąć przez ostatnie lata, to właśnie to wspomnienie utulało go do snu.
Scorpius smakował czekoladą, miętą i obietnicami lepszej przyszłości. Ich wargi współgrały w idealnym rytmie, a jemu ciągle było go mało. Albus nie był pewien czy kiedykolwiek będzie miał dość. Jego serce biło w zadziwiającym tempie, a on sam zapomniał o oddychaniu. Wplótł palce w blond włosy przyjaciela, z którego ust wyrwał się cichy pomruk, wywołujący uśmiech na twarzy Ala. Malfoy położył mu ręce w tali i przyciągnął bliżej do siebie.
- Kocham cię Scorpiusie – powiedział Albus, gdy przerwali pocałunek by złapać oddech i opierali się o siebie czołami.
- Ja taż cię kocham Albusie.

*&*

Droga J. Kiedy dowiedziałam się o tej sytuacji jakiś czas później nie mogłam pozbierać się z radości, wybacz. Ale zawsze cię przed tym ostrzegałam i myślę, że pod koniec już sama to czułaś. W każdym razie niedługo opowiem ci jak życie Albusa zaczęło wychodzić na prostą, ale obiecałam sobie, że mimo wszystko będę się trzymać chronologii. Ale tak jak zawsze obiecywałam, opowiem ci dużo o Alu. Wiem, ze zawsze Ci na nim zależało.
Widzisz, tak się chłopak przed tym wzbraniał, a koniec końców wybrał chłopaka w którym zakochał się jeszcze na początku Hogwaru. Życie jest bardzo ironiczne, prawda?
Cholera, składnia się mnie nie trzyma. A, i dla sprostowywania, jesteś pewnie ciekawa co z Rose i Scorpiusem prawda? Oni, no cóż, po prostu w pewnym momencie przestali się dogadywać i nawet nie wiadomo, które  z nich zerwało zaręczyny. Wiem tylko, że Hermiona była z tego powodu bardzo nieszczęśliwa. Bo bądźmy szczerzy, czy jest ktoś na tym świecie kto nie ubóstwia Malfoya?

*&*

Lily stała, leniwe opierając się o framugę drzwi. Wystukiwała palcami jakiś bliżej nieznany rytm, słuchając tego, co ma do powiedzenia szef biura. Oprócz nich w pomieszczeniu znajdowała się jeszcze dwójka aurorów. Mieli oni zająć się obstawią pracowników ministerstwa, którzy powinni obstawić jakiś stary, zapomniany, magiczny przedmiot, który sprawiał mugolom wiele problemów.
- Wyruszacie jutro z rana. Chce was widzieć o równej siódmej w wydziale zamiejscowym Ministerstwa. Nie możemy pozwolić sobie na żadne niepowodzenie.
Lily zmarszczyła brwi. Atmosfera tutaj znacznie różniła się od tej, panującej w Londynie. Wszyscy traktowali swoje zadania wyjątkowo poważnie. Nawet jeśli według niej troje aurorów to zdecydowanie zbyt wiele osób do obstawy przy tak prostej misji. Jednak to nie do niej należały takie decyzje. A póki miała dach nad głową i galeony żeby prowadzić swój tryb życia mogła równie dobrze kopać doły bez użycia różdżki.
- Zrozumieliście? – zapytał Jared na co każdy z aurorów pokiwał głową – Świetnie. W takim razie możecie odejść.
Potter pokiwała głową, mruknęła do widzenia i wyszła z gabinetu. Idąc korytarzem w stronę swoich stanowisk usłyszała za sobą głos Niny. Obróciła się i zwróciła do kobiety:
- Tak?
- Pomyślałam sobie, że może mogłybyśmy gdzieś dzisiaj razem wyskoczyć. Zapoznać się przed wspólną misją. Co ty na to?
- Myślę, że to świetny pomysł – odpowiedziała Lily z szerokim uśmiechem.
*&*
Kobiety siedziały w malutkim barze w centrum miasta. Panna Potter z zaciekaniem słuchała opowieści Niny o swojej rodzinę i o codziennym życiu w Los Anegeles.
- Zawsze chciałam mieć brata, trzy siostry to zdecydowanie za dużo – zaśmiała się szatynka – Kolejki do łazienki były czasami masakryczne.
- Uwierz mi, moi bracia czasami spędzali w łazience więcej czasu ode mnie.
Lily nie chciała o nich mówić. Nie chciała mówić o swojej rodzinie, ani o tym, dlaczego się tu znalazła. Miała wrażenie, że Nina wyczuła to po jej słowach i szybko zmieniła temat, wkraczając na bardziej neutralny grunt.
- Jutro poznasz pracowników Ministerstwa, z którymi pracujemy najczęściej. William jest naprawdę świetny, jednak uważaj na Clarisse – powiedziała Nina i upiła łyk drinku.
- Będę pamiętać – odpowiedziała Lily i spojrzała na swoją herbatę. Uznała, że dzisiaj jednak odpuści sobie alkohol. – Tutejsi czarodzieje często spędzają czas w mugolskich lokalizacjach?
- Nie wszędzie – odpowiedziała Nina – Niektóre miasta w Ameryce są zaludnione przez większą ilość czarodziei, na przykład Nowy Jork, Waszyngton czy Chicago. Jednak zdecydowana mniejszość mieszka tutaj. Nigdy nie powstał tutaj żaden magiczny kompleks. Mogłabym zaszaleć i powiedzieć, że żyje może tutaj ze sześćdziesięciu czarodziei. Jednak i tak to wygórowana liczba, bo większość z nich pracuje w innych miastach. Ale, istnieje jeden bar, do którego mugole nie mają wstępu: Pod Bazyliszkiem oraz sklep z Magicznymi Ziołami i Miksturami panny Holmes.
- Życie tutaj wydaje się naprawdę nudne.
- Spokojne. Jednak ze względu na lokalizację i bezpieczeństwo znajduje się tutaj jedno biuro. Jared był naprawdę zaskoczony, że ktoś z Londynu chce się przenieść właśnie tutaj. Może i mugole lubią tętniące życie Los Angeles z Hollywood na czele, ale czarodzieje wolą unikać tego miejsca.
Lily zmarszczyła lekko brwi i z wzruszeniem ramion zapytała:
- A wiąże się z tym jakaś ciekawa historia, czy tak już po prostu jest?
- Tak już po prostu jest – odpowiedziała z lekkim uśmiechem Nina – Ale nie traktuj mnie jak eksperta, mieszkam tutaj zaledwie od półtora roku. Wcześniej stacjonowałam w Nowym Jorku. I musze przyznać, ale tam dzieją się ciekawe historię.
- To mam nadzieję jedną z nich usłyszeć.

*&*

            Lily, mimo wczesnej godziny, szykowała się do snu. Nigdy nie była rannym ptaszkiem, a nie chciała zaspać na swoją pierwszą misję. Wykąpana i ubrana w piżamę, miała już się kłaść do łóżka gdy zauważyła śnieżnobiałą sówkę siedzącą na parapecie. W jednej chwili zamarła. Powoli ruszyła przez pokój i stając na materacu otworzyła okno wpuszczając zwierzę do środka.
            Sówka usiadła na oparciu krzesła i wyciągnęła przed siebie nóżkę z zawiązanym na nim pergaminem. Lily podeszła do niej i odwinęła list. Spojrzała w oczy zwierzęcia i przełknęła głośno ślinę.
            Wiedziała, że będą do niej pisać i wiedziała też, że te przemądrzałe zwierzęta będą ją znajdywać, choćby wyjechała na Sybir. Jednak ciągle miała nadzieję, że ta jedna osoba do niej nie napisze. Nigdy nie chciała złamać serca wujkowi Georgowi.
            Usiadła przy biurku i wyjęła list z koperty.

Droga Lily,
Nie daj się podziabać za bardzo Rowanowi, ale wiesz, że ta sowa zawsze upomina się o jedzenie.
Mam nadzieję, że gdziekolwiek jesteś wszystko jest u Ciebie dobrze. Jakbyś kiedykolwiek chciała się spotkać, albo porozmawiać, możesz na mnie liczyć.
Nie wiem, co wydarzyło się dokładnie podczas waszej misji, oczywiście każdy zna oficjalną wersję. Jednak to nie wszystko i przykro mi, że musisz zmagać się z tym całkiem sama. Mam jednak nadzieję, to pomaga Ci dojść do siebie. Każdy ma inne sposoby radzenia sobie z problemami. Nie chcę też naciskać, ale spadłby mi kamień z serca, gdybym się dowiedział, że żyjesz i że wszystko jest u Ciebie w porządku.
PS. W drugim pakunku przesyłam mały prezent z Magicznych Dowcipów. Powinien Ci się spodobać.

Pamiętaj, że jeśli potrzebujesz pomocy, zawsze możesz się do mnie zwrócić
Tęsknimy tutaj za Tobą
Wujek George


Lily westchnęła i z lekkim uśmiechem wzięła pióro z biurka oraz pergamin i zajęła się odpisywaniem na list.

*&*

Witam wszystkich, pierwsze co, to serdecznie chciałabym podziękować za nominację do bloga miesiąca na Księdze Baśni i zachęcić do głosowania na Kwestę.
Co do rozdziału, to z czystym sercem muszę przyznać, że opisywanie perypetii Albusa i Scorpiusa sprawia mi olbrzymią radość.
Zachęcam do komentowania, bo nic tak bardzo nie motywuje jak porządny kop od czytelników. :)  

17 komentarzy:

  1. Wpadłam przez katalog i chyba zostanę na dłużej :) Zastanawiam się, jak potoczy się sprawa między Albusem i młodym Malfoyem! Dowiem się tego za jakiś czas :)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
    ___________________________
    Devirose,
    wczorajszy-dzien.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej. :) Mam już napisane parę rozdziałów do przodu i muszę przyznać, że mimo wszystko próbowałam nie być stronnicza w tym ile postaci drugoplanowych i w jakim odstępie rozdziałowym będą się one pojawiać, jednak Albus z Scorpiusem zawsze mi się gdzieś wplątują. Mam taką olbrzymią słabość do tej pary. :)

      Usuń
  2. Młode pokolenie to dla mnie zawsze obrębny temat jednak z ciekawością odkrywam jak wiele fantastycznych blogów jest w ich tematyce.
    I tak trafiłam na kolejny, choć oczywiście najpierw dostrzegłam szablon.
    Czy mi się wydaje, że skupiasz się na postaci Lilly? Nie wiem może sam rozdział jest o niej, ale kto wie.
    W sumie tylko żałuje że jest krótki bo sam pomysł i wykonanie jest naprawdę dobre.
    Opowiadanie dopiero się rozwija i już widzę, że planujesz sporo niespodzianek.
    pozostaje mi życzyć ci wytrwałości bo to najważniejsze dla każdego pisarza.

    [www.pokochac-lotra.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lily jest główną bohaterką, która ma za zadanie przeprowadzić czytnika przez całą historię. :) Jednak oczywiście, że nie zabraknie przynajmniej większości młodego pokolenia. Chciałabym przedstawić moją wizję, jak potoczyły się losy wszystkich dzieci czarodziei znanych nam z sagi. :)

      Usuń
  3. Ale mamy zgranie czasowo :D Zostawiłaś komentarz u mnie, gdy ja właśnie kończyłam czytać Twojego bloga i przymierzałam się do skomentowania go. Naprawdę szalony zbieg okoliczności :P Znalazłam Twój blog w którym katalogu i stwierdziłam, że z całą pewnością muszę zajrzeć, gdy zdałam sobie sprawę o czym piszesz :D Uwielbiam nowe pokolenie Hp <3 z tym, co napisałaś w zakładce o historii - że nowe pokolenie to niewyczerpana składnica możliwości. To czasy, gdzie nie ma Voldemorta, a mimo to nie wszyscy są szczęśliwi. Mają problemy, rozterki, kłopoty. I jakoś muszą z nimi walczyć.
    Lily. Niby ona jest główna bohaterka, a jednak niewiele o niej wiemy. Na pewno skrtyta i małomówna, próbuje znaleźć swoją drogę. Ciekawa jestem, co się stało wtedy z Teddy'm... Nie tylko ALicie to ciekawi :D Swoją drogą w prologu w listach Teda widać rozpacz. On naprawdę cierpi, a mimo to nigdy ich nie wysłał. Ciekawa jestem, dlaczego skoro - najwyraźniej się w sobie zakochali - Lily i Ted nie próbowali tego przedstawić swoim rodzinom, walczyć z ewentualnym brakiem akceptacji. Czyżby listy Victoire miały z tym coś wspólnego?
    Albus i Scorpius jako para, wow odważnie. Widać, że to uczucie podszyte jest głęboką przyjaźnią, to nie jest nic chwilowego. W ogóle podoba mi się Albus - taka zagubiona dusza, któa sama nie wie, czego chce. Szkoda, że nie wie, że Lily jest tak samo zagubiona. Btw. Scor i Al trochę przypominają mi inną gejowską parę, którą uwielbiam - Maleca <3 z Darów Anioła :D Ciekawa jestem, co powie Rose na ich związek.
    I baaaaaaaaaardzo podoba mi się James Potter II w Twoim wykonaniu :D To moja ulubiona postać z nowego pokolenia i mam do niej niegasnącą słabośc.
    Jestem strasznie ciekawa, dlaczego Alicia jest przełożoną Lupina. No bo jakby nie patrzeć, on jest od niej starszy o siedem lat i powinien chyba jednak mieć więksszy staż pracy, doświadczenie, a więc szanse na awans.
    I bardzo podobają mi się listy Lily, te frgamenty towrzą naprawdę niezwykłą narrację.
    Pozdrawiam ;)

    www.muniette.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nawet ostatnio przeczytałam, że mieszkasz w mieście w którym ja od października zaczynam studia. ^^
      Własnie w polskiej sferze blogowej odczuwam duży brak blogów, w którym właśnie pojawia się wątek miłości pomiędzy Scorpiusem i ALbusem oraz Syriuszem i Remusem, a musze przyznać, że po za Jily to są moje ulubione paringi zaczerpnięte z sagi. :D
      Malec <3 Też ubóstwiam tę parę.
      James Potter II ma coś w sobie, chyba też w dużej mierze przez to, po kim tak naprawdę odziedziczył swoje imiona. :D
      A co do tego, czemu to Alice jest przełożoną Teda to wszystko wyjaśni się w następnych rozdziałach, albo raczej pod koniec części pierwszej. :)
      Musze przyznać, że pisanie fragmentów listów Lily sprawia mi naprawdę dużą przyjemność. :)

      Usuń
    2. Ooo, to aby patrzeć, kiedy wpadniemy na siebie na mieście, nawet o tym nie wiedząc :P Zdradzisz, co będziesz studiować? ;)
      Według mnie mało kto paruje Scorpiusa z Albusem, bo biedny Malfoy i tak za dużo dziewuch ma na głowie (zresztą o kwiatowych imionach jak to u Malfoyów), bo można go parować też zarówno z Lily jak i Rose :D
      O Lupin&Black nawet nie myślałam nigdy do czasu Twojego komentarza :P
      Właśnie James Potter II musi być (wg mnie) tacy, jak Huncwoci,ni mniej ni więcej, dlatego nie cierpię, jak ludzie robią z niego wrażliwego chłopaczka, który pisze wiersze do szuflady, wrr, nie po prostu nie.
      To czekam na wyjaśnienia szybkiego awansu Alice ^^

      Usuń
    3. Nawet bym się nie zdziwiła. ;D A wybieram się na prawo na umcs. :)
      Właśnie, ma dużo tych dziewczyn, bo on świetnie pasuje i do Lily i do Rose, jednak dla mnie on zawsze będzie należeć do Albusa. W moim oczach to wieloletnia przyjaźń, która właśnie przerodziła się w miłość.
      Ja właśnie na ao3 wpadam często na Wolfstara i musze przyznać, że nie wiem kiedy się to zaczęło, ale teraz już naprawdę ciężko przekonać mi się do innych paringów z Syriuszem lub Remusem.
      Ja właśnie w tym opowiadaniu chciałabym niby skupić się na Lily, ale gdy tylko zaczynam pisać fragmenty o innych postaciach, to pochłaniają mnie one bez reszty. :D

      Usuń
    4. Naprawdę? Wow, to teraz jestem pewna, że będziemy się widywać i to nawet na uczelnianych korytarzach :D Naprawdę kosmiczny zbieg okoliczności :P

      W ogóle wydaje mi się, że jak sparuje się w myślach jakich bohaterów, uprze, że razem mogą być tylko jako ta dwójka, to ciężko potem przekonać się do ich związków z innymi.
      Znam ten ból, gdy jednowątkowe opowiadanie niespodziewanie rozrasta się do rozmiarów sagi, bo każdy z bohaterów chce coś powiedzieć, aż trzeba im udzielić głosu :P W ogóle fajny pomysł, że Lily ucieka aż za ocean - dzięki temu możesz przedstawić magię z zupełnie innej perspektywy.

      Usuń
    5. A to też może prawo studiujesz? :)

      Właśnie! I jak kiedyś nawet pisałam opowiadania i pamiętam, że parowałam ich z innymi postaciami, a potem wpadłam już na paring Remus x Syriusz i jakoś klikło. ;D
      Właśnie w początkowych wersjach miała się przeprowadzić tylko do innego miasta w Anglii, ale potem uznałam, że dużo lepszym pomysłem będzie wysłać ją za ocean. Choć jakaś mało interesowałam się publikacjami na Pottermore o magii w Ameryce, więc większość w opowiadaniu będzie bardziej z głowy, niż z tego, co nam Rowling podpowiada.

      Usuń
    6. Tak, teraz będę na III roku :P
      Na pewno fabularnie tak daleka ucieczka daje Ci więcej możliwości. Plus dla Lily to nie lada gratka tak rozwinąć skrzydła :P Ciekawa jestem tylko, z kim będzie Rose, skoro Scor woli ALbusa :P

      Usuń
    7. O to rzeczywiście dobry zbieg okoliczności. ;D
      Powiem szczerze, że w kwestiach par w tym opowiadaniu mam same niekonwencjonalne pomysły ;x

      Usuń
  4. Okay, na wstępie zaznaczę, że nie potrafię komentować konstruktywnie i mam tendencje do tracenia wątków, kończenia ich w połowie. I bełkotania.
    Cóż, przyznam, że śmieję się dziko i czuję euforię, kiedy natykam się na ff o młodym pokoleniu (pokoleniu, które pokochałam najbardziej jeśli o fanfiction chodzi, przeszłość wolę pozostawić nienaruszoną), który w jakimkolwiek stopniu pokrywa się z moim headcanonem ukształtowanym na przestrzeni lat. Uwielbiam fiki o młodym pokoleniu, pięknie jest poznawać tyle różnych historii, tylu różnych bohaterów, którzy niby są tą samą osobą, ale tak naprawdę łączy ich zazwyczaj ze sobą tylko imię. Ale mimo wszystko, na widok niektórych pairingów zdarza mi się krzywić, wywracać oczami i narzekać na nie w myślach. Ekhm, a raczej na widok jednego konkretnego pairingu, jakim jest Scorose – coś, co opanowało ff, zwłaszcza w tych po polsku ma się niewielki wybór. I, bum, zupełnie przypadkowo natykam się na Twojego bloga na jakimś katalogu, po przeczytaniu opisu postanawiam wejść, widzę na stronie głównej trzeci rozdział, przelatuję przez niego wzrokiem, tak żeby się zorientować, co i jak, zwłaszcza, że rzucił mi się w oczy list, w którym wspomniane było o Albusie i Scorpiusie. I BAM. „Czyżbym miała dobre przeczucie? Nie, pewnie nie… A JEDNAK TAK”. Pojawia się mój OTP i to w dodatku charaktery tych bohaterów, na pierwszy rzut oka, też jakoś pasują do tego, jak ich widzę w mojej głowie! I w tej chwili mogę zacząć krzyczeć, że mnie kupiłaś tym jednym pairingiem, i że niby reszta jest nieistotna, nieważna, zaakceptuję wszystko…
    … Tyle, że nie. Znaczy tak, akceptuję Twoją wizję, po przeczytaniu tych trzech rozdziałów i prologu już czuję, że ten ff zapowiada się epicko i to nie tylko ze względu, że widzę tutaj jeden z moich ulubionych pairingów (Btw. Czytałam komcie wyżej i ten, moim pierwszym, najulubieńszym pairingiem potterowskim niegdyś był Syriusz/Remus, ale po latach ta miłość trochę się wypaliła. Ale tak czy inaczej – to była pierwsza „niekanoniczna” para, którą pokochałam!) …
    Nie mam pojęcia kim jest, była J., ale mam nieprzyjemne wrażenie, że już jej nie ma. Zauroczył mnie pomysł z tymi listami, ładne to takie i trochę przygnębiające jeśli przez cały czas myślę, że Lily prawdopodobnie pisze do trupa.
    Lily. Podoba mi się Twoja Lily. Już na samym początku dostrzegam jakieś jej wady i wiem, że w realnym świecie raczej bym za taką osobą nie przepadała, ale fikcyjnych bohaterów z cechami, których u ludzi normalnie nie lubię, w fikcji lubię. No.
    Zastanawiam się, czy te niewysłane przez Teddy'ego listy, list od VictoIRE (nie VictoRIE), którego Lily nie przeczytała, mają związek z jakąś około-romantyczną relacją Lily i Teda. Wydaje mi się, że tak. Cóż, z takim pairingiem nigdy się nie spotkałam i nigdy nie przeszedł mi on nawet przez myśl (a w mojej głowie rodziły się dziwne rzeczy typu Teddy/James, Molly II/Louis czy nawet Roxanne platonicznie kochająca wujka-bohatera Harry'ego! X'D), ale teraz wydaje mi się on cudny-cudny i epicki.
    Ucieczka Lily do Los Angeles, które sprawia wrażenie totalnie zmugolszczonego, też do mnie trafia i totalnie mi się podoba (chociaż trochę przygnębia, no bo, hej, zostawianie wszystkich nie jest raczej miłe, i to, że za tym kryje się pewnie coś większego). A charłaczka Savannah skradła moje serce już przez sam fakt, że jest charłaczką i pracuje w mugolskim barze.
    No i ten, jeszcze wspomnę, że podczas czytania jakieś tam błędy widzę, ale to głównie literówki, zjedzone literki i przecinki, które wydają mi się źle wstawione, ale mistrzem interpunkcji nie jestem, więc się nie wypowiem. Mnie przy wyłapywaniu zjedzonych literek zawsze pomagało przeczytanie własnego „tworu” na komórce. Po jakimś czasie, jak już mój mózg zapomniał jak tekst miał wyglądać i zaprzestał automatycznego, urojonego poprawiania tekstu w głowie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wstępie zaznaczę, że cieszyłam się jak głupia czytając cały Twój komentarz.
      I jestem niesamowicie szczęśliwa, że odnalazłaś tego bloga i też jesteś fanką paringu jakim jest Scorbus. Mnie właśnie zawsze smucił fakt, że w polskiej strefie blogowej moje ulubione paringi, które zazwyczaj dotyczą pary mężczyzn, są pomijane i nie doceniane.
      Ja akutalnie chyba darzę właśnie największą miłością paring Remus/Syriusz, bo zawsze miałam słabość do Huncwotów.
      Zależało mi na tym żeby pokazać rozwój charakteru Lily w tym opowiadaniu oraz przedstawić z początku główną bohaterkę, która nie jest najlepszym rodzajem człowieka. Bo często właśnie zdarza się na odwrót.
      Lubię paring James/Teddy jednak bardziej żeby poczytać od czasu do czasu jakieś drabble niż coś więcej. Ale kiedyś uwielbiałam paring Rose/James *-* Nawet jakieś opowiadanie chyba o nich napisałam, bo nie mogłam się powstrzymać.
      Dziękuję za radę i pewnie skorzystam. :) Bo ja jak zawsze zaczynam sobie sprawdzać to niestety nie jestem w stanie wyłapać wszystkich błędów, bo mój mózg postanawia je zwyczajnie w świecie ignorować.


      Usuń
    2. Och! A ja się cieszę, że w ogóle Scorpius/Albus da się znaleźć po polsku. W dodatku na blogu. I to nie googlując w google, a przypadkiem. Naprawdę, to prawie jak wygrać w życie!
      Mnie Syriusz/Remus (kiedyś nazywałam ich po swojemu SyrRem, nie aż tak dawno temu dowiedziałam się, że są nazywani Wolfstar, co brzmi strasznie ładnie!) chyba trochę przeszedł dlatego, że ff o nich chociaż umiałam znaleźć i się trochę tego naczytałam, a na niedosyt Albus/Scorpius nadal cierpię. I w sumie nie pamiętam, jak w ogóle te pairingi wpadły mi do głowy. Wolfstar chyba kilka lat temu podczas oglądania „więźnia” na tvnie, ale co do Scorbusa, to nie mam pojęcia.
      Rose/James brzmi epicko!! Przypomniałaś mi właśnie, że kiedyś, podczas pisania jakiegoś mojego opka, miałam wrażenie, że relacja pomiędzy moim Jamesem i Lily jest jakaś taka nie do końca na poziomie brat-siostra. X'D

      Usuń
  5. Nie wiem dlaczego, ale podobają mi się momenty, w których pojawia się Scorpius

    OdpowiedzUsuń
  6. 22 year-old Accountant III Luce Kleinfeld, hailing from Angus enjoys watching movies like "Christmas Toy, The" and Scrapbooking. Took a trip to Primeval Beech Forests of the Carpathians and drives a Jaguar D-Type. nastepna strona

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Layout by Yassmine